„Przestajemy czuć. Tracimy wrażliwość. Po co nam w tej sytuacji żyć? Mówi się, że ten morderczy system wymyślił Japończyk, a ja nie zdziwię się, jeśli okaże się on maszyną…To zwiastun końca ludzkości. „ – To jeden z komentarzy użytkownika kryjącego się pod pseudonimem „Rafon389”.
Komentarz został zamieszczony niespełna rok temu pod jednym z artykułów dotyczących funkcjonowania rynku kryptowalutowego. Podobnych komentarzy pod tego rodzaju artykułami jest wiele. Czy rzeczywiście jest się czego obawiać? Czy kryptowaluty są przysłowiowym początkiem końca?
Wbrew powszechnej opinii idea wirtualnej waluty zrodziła się nie w roku 2009, a blisko 10 lat wcześniej.
Fascynacje światem wirtualnym były widoczne u technologów związanych z informatyką. W ciągu kolejnych kilku lat wirtualny świat pieniądza zyskał przychylność (a może łatwy łup?…) przedsiębiorców, finansowych potentatów oraz ekonomistów. Trudno się temu dziwić, skoro pierwsze – duże inwestycje w kryptowaluty pozwoliły potroić milionowe kwoty zaledwie w skali kilku miesięcy.
Uwagę na „matrix” jaki rodzi się na naszych oczach zwracają nie tylko Ci wredni, obrzydliwi i zakompleksieni rodacy, ale także naukowcy oraz
socjolodzy.
Oto wypowiedź jednego z nich :
„Postęp technologiczny nie bierze jeńców. Ofiar przybywa – zauważmy, że ofiarą wcale nie musi być ktoś, kto poniósł śmierć, ale może być nią ktoś, kto nie jest świadomy niebezpieczeństw jakie czyhają na niego w tej wirtualnej przestrzeni. Dziecko w wieku 10 lat mające dużą nadwagę zaprzestało zabaw na podwórku. Dziś tym matrixem nie jest wnętrze ekranu od monitora, a bieganie za piłką po boisku. To tylko kropla w morzu konsekwencji jakie zrzucił na nas ten morderczy postęp…”
O ile małe dziecko może nie mieć takiej świadomości – ba… pewnie jej nie ma, o tyle martwi ingerencja oraz olbrzymie zainteresowanie potentatów najważniejszych dziedzin. Sam premier Malty stwierdził w swoim przemówieniu, iż kryptowaluty stanowią przyszłość pieniądza, który w swej pierwotnej formie trwa tysiące lat. I choć owe technologie – bitcoin, altcoin, blockchain… i wiele innych są nadal pozagalaktyczne dla statystycznego Kowalskiego, to widmo jakie ze sobą niosą może być – a nawet jest – przerażające.
Przykładem jest portal, który powstał w roku 2011 w Stanach Zjednoczonych.
Możliwość dokonywania transakcji walutą wirtualną, czyli tzw. kryptowalutą oraz zachowanie anonimowości pozwoliło przyczynić się do rozwoju oficjalnego biznesu narkotykowego. Co za kłopot kupić 50g heroiny i zapłacić za nie pożądanymi bitcoinami? Jak widać system wymyka się spod kontroli, co było prawdopodobną przyczyną ucieczki wciąż anonimowego twórcy bitcoinów – jednego z najpopularniejszych wariantów kryptowalut. I pomyśleć, że zaczęło się od rewolucyjnego zapłacenia za pizzę…
To nie obecność rynku kryptowalutowego jest symbolicznym końcem cywilizacji, ale jego dynamiczny rozwój. Postęp tej przestrzeni jaki dokonał się w ostatnim dziesięcioleciu jest zatrważający. Istnieje prawdopodobieństwo, że te paskudne i złowieszcze komentarze są ostatnim krzykiem tonącego.
Więcej aktualności o Bitcoin na http://comparic.pl/category/bitcoin/bitcoin-news/